- Spokojnie, nie gryź... - pomyślałem. Pomogłem chłopakom posprzątać, po czym wróciliśmy do remizy. Mieliśmy jeszcze z 3 pożary, po południu mogłem wrócić do domu. Razem z Dorianem przygotowaliśmy sobie obiad, a następnie zasiedliśmy do oglądania naszego ulubionego serialu. Tak, zawsze oglądamy go razem. Około 18 poszliśmy na dłuuugi spacer do parku. Było tu dość dużo ludzi, nic nowego. Dorian położył przede mną swoją ulubioną piłeczkę, którą całą drogę niósł w pysku, merdając zachęcająco ogonem. Uśmiechnąłem się lekko, podniosłem ją. Zeszliśmy nieco dalej, aby nie przeszkadzać nikomu w niczym. Będąc sami, rzuciłem mu piłkę, jak najdalej potrafiłem. Wylądowała tuż przed nogami dziewczyny i o ile się nie mylę była to ta spod sklepu. Spytałbym się jak tam, ale nie będę upierdliwy, w zasadzie nie powinno mnie to obchodzić. Zagwizdałem dzięki czeku Dorian jak szybko wrócił, ponownie odeszliśmy kawałek dalej.
Dessari?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz