- Kurcze znowu on.. - poszłam usiąść na ławkę. - Mam nadzieję, że Lorie się zjawi. Jeśli znowu się spóźnię to ją ukatrupię. To byłoby już 3 raz pod rząd nie licząc tych dwóch razów kiedy mnie wystawiła bo zapomniała zadzwonić, że ją babcia zatrzymała. Wtedy to nieźle się na nią obraziłam. Dziś miałyśmy pójść na zakupy a potem na basen. - pomyślałam
"ZZzz" "ZzzzZ" Zadzwonił telefon. A dokładniej - Lorie.
- Halo? Dess? - usłyszałam głos Lorie
- No hej, kiedy będziesz?
- No wiesz sprawy się skomplikowały ii...
- Nie mówi mi, że mnie wystawiasz znów - przerwałam jej
- Przepraszam - w jej głosie można było usłyszeć żal
- Dobra, to kiedy indziej - westchnęłam i uśmiechnęłam się do słuchawki - Jakby co to pisz, pa!
- Dzięki za zrozumienie! Paaa! - rozłączyła się
Wstałam wzięłam swoje, rzeczy i ruszyłam ku wyjściu z parku. Podbiegł do mnie dalmatyńczyk z piłką w pysku. Spojrzałam do niego, kucnęłam i pogłaskałam.
- Hej śliczny - kontynuowałam głaskanie
Pies wypluł piłkę i radośnie machał ogonem.
- Jakbym miałam teraz przy sobie mojego psa, to byście się pobawili - mówiłam cicho do psa patrząc na jego pocieszny pysk. Rzuciłam mu piłkę i wstała.
Maks?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz