Rozglądałam się po festival'u. Zauważyłam nagle David'a.
- Sz..kurwa.. - odwróciłam się do dziewczyn
- Co jest Dess? - spytała zaniepokojona Roomie
- Poznałam ostatnio chłopaka, teraz wszędzie gdzie bym nie poszła on tam jest - burknęłam
- Przeznaczenie haha - zaśmiała się Sidney, która jakimś cudem znalazła się przede mną.
Usłyszała naszą rozmowę pewnie. Sidney była z innej bandy, widocznie też przyszła na festival, jej grupa stała obok kantorka i nagle do nas podeszła.. Były naszymi wrogami. Nie jeździły na deskach, wyglądały jak rozpieszczone, bogate dziunie, totalne przeciwieństwo nas.
Zacisnęłam pięść i zaraz chciałam się na nią rzucić ale Roomie zatrzymała moją rękę i szepnęła abym się uspokoiła. W sumie tylko jej się słuchałam, była dla mnie jak siostra i wiedziała co robi.
Wyrwałam się z jej uścisku i poprawiłam włosy.
- Wcale nie - postanowiłam kontynuować temat - Ty nic nie wiesz, landryno.
- Ha-ha, jak to nie? Pewnie tamten o ci się podoba, a ty lamusko nie masz odwagi mu to wyznać. - szyderczo się zaśmiała - Ale wiesz, co ja bym pstryknęła palcem i byłby mój - puściła mi oczko
Spojrzałam rozwścieczona na Roo i ta pokiwała mi głową. Spojrzałam na dziewczyny i zacisnęłam pięść. Sidney się odwróciła i miała zamiar już sobie pójść.
- Ey, Sidney! - krzyknęłam
Odwróciłam się a ja się zamachnęłam i landryna dostała w twarz. Po chwili leżała na ziemi.
Dziewczyny z jej paczki się na nas rzuciły i... zaczęłyśmy wszystkie się bić..
David?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz