-Orginalną ksywę wymyśliłaś tej Sidney.-zagadnąłem.
Och Dav... Zawsze coś źle powiesz.
-Nie mam teraz czasu. Koleżanki na mnie czekają. -odparła wymijająco.
Kiwnąłem głową. Wróciłem do stolika gdzie czekali Alvaro, Joshua, Max, i Okohage.
-Zlewa cie?-domyślił sie Alvaro.
-Coś w ten deseń. Ale nie zaproszę jej nigdzie... To by sie źle skończyło.-westchnąłem.
-Lepiej zaproś. Nic takiego ci nie będzie.-zaśmiał sie Max.
Szturchnąłem go przyjacielsko. Spojrzałem na Dess i jej koleżanki. Joshua powiedział że musi iść z Okohage do sklepu a Max i Alvaro musieli jeszcze coś załatwić, więc zostałem sam.
Dess?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz